Chyba wszystko na świeżym powietrzu smakuje lepiej, nie inaczej jest z kawą. Jednak największą przyjemność daje dobrze zaparzona, ciekawa kawa. W naszym cyklu „Kawa w terenie” chcemy pokazać czym i jak możemy sobie taką kawę w terenie przygotować. Mamy jednak świadomość, że są wśród Was i tacy, dla których kawa w terenie to sprawa okazjonalna. Na szczęście mamy coś i dla Was!
Przygotowanie dobrej kawy to zestaw czynności i składników, trochę wprawy i doświadczenia. Każda metoda wymaga prób i znalezienia własnego „przepisu”. Nie każdemu chce się aż tak wchodzić w temat. My także chcemy czasem szybko i bez zbędnego zamieszania napić się dobrej kawy. Pokazywaliśmy kiedyś Grower’s Cup – jednorazowe dripo-dzbanki z kawą. Tym razem coś podobnego – kawa w filtrze. Można powiedzieć, że jest to najbardziej uproszczona metoda przygotowania kawy typu select metodą alternatywną jaką jest drip.
Wariant dla wszystkich (również leniwców i amatorów) – Kawa w saszetkach od Guulcafe
Do tej pory myślałem, że tylko miłośnicy herbaty (fuj) mają łatwo. Mogą kupić nawet bardzo wypasione herbaty w jedwabnych torebeczkach, zalewają te swoje ziółka i tyle. Na szczęście okazało się, że jest i kawowy odpowiednik tego rozwiązania. Kiedy pierwszy raz zajrzałem na stronę Guulcafe, w moich oczach pojawiły się ogniste iskry. Oto przed nami kofeinowy orgazm – kawy z wielu zakątków świata, z nagradzanych palarni, o rozmaitym charakterze smakowym. Na dodatek proste w obsłudze jak herbata w tytce (akcent poznański).
Szczelnie zamknięta saszetka, na saszetce naklejka, a na naklejce wszelkie informacje o kawie. Jest tam oczywiście informacja o kawie, palarni i inne, które albo nic nam nie powiedzą albo sprawią, że zaczniemy się automatycznie ślinić.
Po otwarciu saszetki oczom ich ukazał się… maleńki, papierowy drip z kawą. I tutaj mamy pierwszy zachwyt. Nie ma żadnego ważenia i mielenia kawy, wszystko już gotowe. Dripper jest zamknięty u góry, a więc po wstępnym uformowaniu nóżek trzeba go otworzyć. Potem pozostaje nałożyć drip na kubeczek i już. Może to być trudne jeśli nasz „kubeczek” to tak naprawdę kubek lub kubeł. My używamy GSI Backpacker Mug. Ostatecznie wpadliśmy na to żeby papierowe nóżki włożyć pomiędzy kubek, a jego termiczną osłonę. W przeciwnym razie czasem trzeba przytrzymywać nóżki. Nic to, gorąca woda i zalewamy.
Niewielka średnica dripa oraz mała pojemność wymagają bardzo precyzyjnego polewania i cierpliwości. Być może nie jest to tak proste jak zaparzanie wspomnianej wcześniej herbaty (ziółek), ale wygoda tego rozwiązania rekompensuje utrudnione zalewanie. Po zaparzeniu dripper możemy schować do saszetki, zamknąć szczelnie i wywieźć ze sobą do śmietnika. To bardzo wygodne i za to duży plus.
Największą zaletą kawy w filtrze jest wygoda i szybkość przygotowania. Nie ma zabawy z odmierzaniem i mieleniem kawy. Poza tym łatwo jest wziąć na wypad kilka gatunków kawy i zmieniać smaki w zależności od nastroju czy ochoty.
Są i wady (a może raczej cechy gatunkowe). Przede wszystkim jest to w zasadzie rozwiązanie jednoosobowe. Jeśli chcemy przygotować kawę dla kilku osób – odpada. Z jednego dripa wychodzi maksymalnie 200 ml kawy.
Cena? Złotych 5 (pińć). Jedni powiedzą, że to dużo inni, że wcale nie. Ja wiem, że w środku czeka proste i wygodne rozwiązanie na szybką, a przede wszystkim WYŚMIENITĄ kawę.
Wariant dla zaawansowanych – Zestaw na majówkę od Cophi
Mamy taką ulubioną palarnię w Warszawie, trafiliśmy kiedyś do ich przytulnej kawiarni Cophi na ul. Hożej 58. To właśnie u nich znaleźliśmy jeszcze inny wariant tego rozwiązania. Cophi przygotowała na majówkę specjalny zestaw. Składał się on z kawy (do wyboru dwa gatunki) oraz 15 jednorazowych, papierowych dripów. My wybraliśmy Etiopię Amaro Gayo.
Jeśli zazwyczaj pijecie kawę w domu, a w terenie tylko od wielkiego dzwonu, to jest to coś dla Was. Nadal będziecie mogli przejść na kocyku w parku pełen rytuał odmierzania i mielenia kawy, ale bez konieczności zabierania V60 czy owiniętego w śpiwór Chemexa (przyznać się, kto tak robi?). Cała reszta jak w wariancie pierwszym.
Mieliśmy pecha i kilka z naszych papierowych dripów rozklejało się na szwach. Efektem była zmarnowana kawa, bo nie przepadam za „fusianką”. Wierzę, że to wada produkcyjna albo po prostu nasz pech. Tylko kawy szkoda bo Cophi pali pyszności. Etiopa Amaro Gayo, która z nami pojechała znikała bardzo szybko.
Plusem było to, że w papierowe dripy pakowaliśmy 15g przemiału i wyciągaliśmy z tego 250 ml kawy. Ta odrobina więcej przydała się kiedy zapach ściągał ludzi z okolicy i każdy chciał zamoczyć dziubek. Choć te zestawy były jednorazową akcją, nadal w sklepie Cophi znajdziecie dla siebie pyszną kawę (na przykład Kenię Superstar AA) i dokupicie do niej papierowe dripy (1 zł/szt).
Jak widać nie trzeba wypasionych gadżetów, żeby od czasu do czasu napić się ze znajomymi kawy podczas wypadu do parku, czy na rowerowym tripie. Jednak my lubimy gadżety i już niebawem w cyklu „Kawa w terenie” pojawią się nowe ciekawostki. Stay tuned!
W artykułach „Kawa w terenie” chcemy pokazać możliwie jak najwięcej metod i urządzeń dających możliwość cieszenia się pyszną kawą poza domem. Jeśli macie jakieś patenty, pomysły czy trafiliście na ciekawostki sprzętowe – piszcie do nas lub zostawcie wiadomość w komentarzu poniżej.
Kofeiniści wszystkich krajów – łączcie się!
Czy tą kawę można jeszcze gdzieś kupić? Ich strona jest dość dziwna, brak możliwości zamówienia. Znalazłem jeden sklep w którym była – ale niedostepna. Na allegro brak… :/
Widzę, że jest jakiś problem z Guulcafe. Jest coś nowego – https://www.bagdrip.com/.