fbpx

Lekkie & małe

Pamiętacie to kardynalne prawo bagażu: „ma być lekkie i małe”. Chociaż każdy rodzaj aktywności ma swoją specyfikę to własnie takie ma być wszystko, co zabieramy ze sobą na trekking, kajak czy rower. Czy takie założenia wystarcza?

To się nazywa udany poranek.
To się nazywa udany poranek.

Planując jakikolwiek wypad, bez względu na to czy jest to kilkugodzinny marsz po lesie czy też kilkudniowy spływ kajakowy mamy w głowie jakieś założenia i priorytety. Ponad to mamy jeszcze swoją naturę, doświadczenia i nawyki. To wszystko staje się pryzmatem, przez który będziemy patrzyli na zabierane przez nas przedmioty. Osobiście nie wyobrażam sobie biwaku bez dobrej kawy i jajecznicy dlatego zawsze zbieram ze sobą dripper, filtry, kawę, kubek i patelnię. Znam jednak ludzi, którzy dla realizowania tej samej potrzeby zadowolą się metalowym kubkiem i saszetką kawy rozpuszczalnej 3 w 1. To są właśnie priorytety i to właśnie dlatego nie ma i nigdy nie będzie jednej, uniwersalnej listy sprzętu dla wszystkich. Byłoby to jak chodzenie w cudzych butach. Sam jako zasadę przyjąłem, że każdą rzecz, którą chcę ze sobą zabrać biorę do ręki i zadaję sobie następujące pytania:

CZY TO JEST NIEZBĘDNE?

Pierwsze pytania są oczywiste. Podróżując jesteśmy zawsze w jakiś sposób ograniczeni przestrzenią bagażową i nie możemy sobie pozwolić na zabieranie wszystkiego co nam przyjdzie do głowy. Rzeczy w podróży są znacznie bardziej podatne na zniszczenie, zgubienie, kradzież i to choćby już powinno prowadzić to ograniczania ich ilości do NIEZBĘDNEGO minimum. To właśnie tę niezbędność każda rzecz musi nam udowodnić.

CZY TO MOŻE BYĆ LŻEJSZE?

Materac Klymit Inertia X Frame – 260g… Ponoć w zupełności wystarcza.

Dlaczego bagaż musi być możliwie najlżejszy? To proste – waga ma bezpośredni wpływ na ilość energii potrzebną do jej przemieszczania (zainteresowanych teorią odsyłam do TEGO artykułu). Skoro więc już mamy coś ze sobą zabrać dobrze jest upewnić się, że nie będziemy sobie ZBĘDNIE obciążać bagażu. Ale uwaga! Pogoń za jak najlżejszym sprzętem to niebezpieczna gra i trzeba jednak do tematu podchodzić bardzo ostrożnie!

Pierwsza pułapka: CENA. W skrócie im lżejsze tym droższe. Kiedy to zestawić z twierdzeniem o większej podatności rzeczy w podróży na niebezpieczeństwa ich utraty może się okazać, że będziemy bali się spuścić na pięć minut z oka nasz kubek do kawy.

Nie ważne ile kosztuje materac, i tak się przedziurawi.

Pułapka druga: im lżejsze tym delikatniejsze. Tak jest w przypadku lekkich namiotów czy materacy które potrafi przebić kamień czy szyszka. Trzeba więc pamiętać żeby dostosować sprzęt do środowiska, w który będzie używany.

Najczęściej mamy do czynienia z uroczym połączeniem 1+2. Trzeba znaleźć granicę rozsądku, sprzęt ma służyć w terenie a nie do gromadzenia.

CZY MOŻE BYĆ MNIEJSZE?

Przydałby się cudowny worek kompresyjny.

Są momenty, w których ważniejszy staje się drugi parametr – wielkość, objętość. Karimata może i jest lżejsza od dmuchanego materacyka ale za to zabiera 5 razy tyle miejsca. Przydają się rzeczy składane (na przykład garnek Sea-to-summit X-pot, używane przeze mnie kiedyś kubki Wildo „Fold-a-cup” albo mój do niedawna ulubiony dripper do kawy GSI). Czasem nie chodzi o objętość a o kształt, który pozwoli efektywniej się spakować (mocny i szczelny woreczek z kawą sprawdza się lepiej niż plastikowe pudełko). Wszyscy pewnie znają worki kompresyjne do śpiworów ale zaskakujące może być to, że takich samych worków kompresyjnych można używać do pakowania ubrań. Najlepiej sprawdzają się w przypadku cieplejszych ubrań takich jak polary czy kurtki.

DO CZEGO JESZCZE SIĘ TO PRZYDA?

To również jedna z kardynalnych zasad- każda z rzeczy zabieranych „w teren” powinna mieć więcej niż jedną funkcję. Przede wszystkim szukamy funkcji transportowej – czy dany przedmiot może służyć do transportowania innego przedmiotu (w menażce zmieścimy butlę i palnik, w butach upakujemy skarpety itp.). Potem szukamy możliwości sprowadzania przedmiotów do wspólnego mianownika. To właśnie dlatego tak chętnie używamy srebrnej taśmy i opasek zaciskowych – niewiele przedmiotów ma tak szeroką przydatność.

Warto zastanowić się nad tym oceniając swój bagaż. Chciałem w tym roku sprawić sobie jakiś ciekawy worek wodoszczelny (dry-bag). Przydaje się na kajak, żagle ale też na rowerowe wyprawy. Specjalnie wyszukałem model z prostym systemem nośnym umożliwiający wykorzystanie go jako plecak i oto mamy więcej niż jedna funkcjonalność.

Podsumowanie

Taka jest moja metoda na dobór sprzętu. Najbliższy czas będzie dla mnie okresem przygotowań do planowanych na 2016 rok wypadów (w tym największego projektu tego roku – Rowerowego trekkingu po wschodniej granicy). Chcę pokazać te swoje przygotowania oraz ich efekty tutaj na blogu w nadziei, że komuś mogą się przydać ale ten tekst jest ważniejszy niż jakakolwiek lista sprzętowa, jaką mógłbym przedstawić. Zestawienia sprzętów mogą być pewnym punktem wyjścia i inspiracją ale należy poświęcić trochę czasu i energii na dopasowanie ich do swoich potrzeb, preferencji możliwości i oczekiwań. Nie należy ślepo naśladować, lepiej tworzyć własne!Pamiętacie to kardynalne prawo bagażu: „ma być lekkie i małe”. Chociaż każdy rodzaj aktywności ma swoją specyfikę to własnie takie ma być wszystko, co zabieramy ze sobą na trekking, kajak czy rower. Czy takie założenia wystarcza?

To się nazywa udany poranek.
To się nazywa udany poranek.

Planując jakikolwiek wypad, bez względu na to czy jest to kilkugodzinny marsz po lesie czy też kilkudniowy spływ kajakowy mamy w głowie jakieś założenia i priorytety. Ponad to mamy jeszcze swoją naturę, doświadczenia i nawyki. To wszystko staje się pryzmatem, przez który będziemy patrzyli na zabierane przez nas przedmioty. Osobiście nie wyobrażam sobie biwaku bez dobrej kawy i jajecznicy dlatego zawsze zbieram ze sobą dripper, filtry, kawę, kubek i patelnię. Znam jednak ludzi, którzy dla realizowania tej samej potrzeby zadowolą się metalowym kubkiem i saszetką kawy rozpuszczalnej 3 w 1. To są właśnie priorytety i to właśnie dlatego nie ma i nigdy nie będzie jednej, uniwersalnej listy sprzętu dla wszystkich. Byłoby to jak chodzenie w cudzych butach. Sam jako zasadę przyjąłem, że każdą rzecz, którą chcę ze sobą zabrać biorę do ręki i zadaję sobie następujące pytania:

CZY TO JEST NIEZBĘDNE?

Czy to ty?

Pierwsze pytania są oczywiste. Podróżując jesteśmy zawsze w jakiś sposób ograniczeni przestrzenią bagażową i nie możemy sobie pozwolić na zabieranie wszystkiego co nam przyjedzie do głowy. Rzeczy w podróży są znacznie bardziej podatne na zniszczenie, zgubienie, kradzież i to choćby już powinno prowadzić to ograniczania ich ilości do NIEZBĘDNEGO minimum. To właśnie tę niezbędność każda rzecz musi nam udowodnić.

CZY TO MOŻE BYĆ LŻEJSZE?

Materac Klymit Inertia X Frame – 260g… Ponoć w zupełności wystarcza.

Dlaczego bagaż musi być możliwie najlżejszy? To proste – waga ma bezpośredni wpływ na ilość energii potrzebną do jej przemieszczania (zainteresowanych teorią odsyłam do TEGO artykułu). Skoro więc już mamy coś ze sobą zabrać dobrze jest upewnić się, że nie będziemy sobie ZBĘDNIE obciążać bagażu. Ale uwaga! Pogoń za jak najlżejszym sprzętem to niebezpieczna gra i trzeba jednak do tematu podchodzić bardzo ostrożnie!

Pierwsza pułapka: CENA. W skrócie im lżejsze tym droższe. Kiedy to zestawić z twierdzeniem o większej podatności rzeczy w podróży na niebezpieczeństwa ich utraty może się okazać, że będziemy bali się spuścić na pięć minut z oka nasz kubek do kawy.

Nie ważne ile kosztuje materac, i tak się przedziurawi.

Pułapka druga: im lżejsze tym delikatniejsze. Tak jest w przypadku lekkich namiotów czy materacy które potrafi przebić kamień czy szyszka. Trzeba więc pamiętać żeby dostosować sprzęt do środowiska, w który będzie używany.

Najczęściej mamy do czynienia z uroczym połączeniem 1+2. Trzeba znaleźć granicę rozsądku, sprzęt ma służyć w terenie a nie do gromadzenia.

CZY MOŻE BYĆ MNIEJSZE?

Przydałby się cudowny worek kompresyjny, który ma taką wydajność jak ten na zdjęciu bez względu na to co włożymy do środka. (Sea-to-summit Ultra SIl Compression Sack)

Są momenty, w których ważniejszy staje się drugi parametr – wielkość, objętość. Karimata może i jest lżejsza od dmuchanego materacyka ale za to zabiera 5 razy tyle miejsca. Przydają się rzeczy składane (na przykład garnek Sea-to-summit X-pot, używane przeze mnie kiedyś kubki Wildo „Fold-a-cup” albo mój do niedawna ulubiony dripper do kawy GSI). Czasem nie chodzi o objętość a o kształt, który pozwoli efektywniej się spakować (mocny i szczelny woreczek z kawą sprawdza się lepiej niż plastikowe pudełko). Wszyscy pewnie znają worki kompresyjne do śpiworów ale zaskakujące może być to, że takich samych worków kompresyjnych można używać do pakowania ubrań. Najlepiej sprawdzają się w przypadku cieplejszych ubrań takich jak polary czy kurtki.

DO CZEGO JESZCZE SIĘ TO PRZYDA?

To również jedna z kardynalnych zasad- każda z rzeczy zabieranych „w teren” powinna mieć więcej niż jedną funkcję. Przede wszystkim szukamy funkcji transportowej – czy dany przedmiot może służyć do transportowania innego przedmiotu (w menażce zmieścimy butlę i palnik, w butach upakujemy skarpety itp.). Potem szukamy możliwości sprowadzania przedmiotów do wspólnego mianownika. To właśnie dlatego tak chętnie używamy srebrnej taśmy i opasek zaciskowych – niewiele przedmiotów ma tak szeroką przydatność.

Warto zastanowić się nad tym oceniając swój bagaż. Chciałem w tym roku sprawić sobie jakiś ciekawy worek wodoszczelny (dry-bag). Przydaje się na kajak, żagle ale też na rowerowe wyprawy. Specjalnie wyszukałem model z prostym systemem nośnym umożliwiający wykorzystanie go jako plecak i oto mamy więcej niż jedna funkcjonalność.

Taka jest moja metoda na dobór sprzętu. Najbliższy czas będzie dla mnie okresem przygotowań do planowanych na 2016 rok wypadów (w tym największego projektu tego roku – Rowerowego trekkingu po wschodniej granicy). Chcę pokazać te swoje przygotowania oraz ich efekty tutaj na blogu w nadziei, że komuś mogą się przydać ale ten tekst jest ważniejszy niż jakakolwiek lista sprzętowa, jaką mógłbym przedstawić. Zestawienia sprzętów mogą być pewnym punktem wyjścia i inspiracją ale należy poświęcić trochę czasu i energii na dopasowanie ich do swoich potrzeb, preferencji możliwości i oczekiwań. Nie należy ślepo naśladować, lepiej tworzyć własne!

Wojtek

Wojtek – zapalony rowerzysta zarażony od dziecka miłością do wody, biwakowania oraz jak najbliższego obcowania z przyrodą. Odwieczny foto-turysta (również w swoim mieście – Poznań). Zaprzysięgły miłośnik mikro-podróży oraz turystyki krajowej. Ciągle przedkłada przeżywanie chwil nad ich rejestrowaniem czego żałuje kiedy przychodzi czas pisania. Pewniej czuje się na ziemi lub wodzie i niechętnie wsiada do samolotu. Trochę geek, trochę gadżeciarz, niepoprawny kofeinista alternatywny… W zasadzie „trochę” wszystkiego czego się da trochę.

komentarzy

Kliknij żeby dodać post

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.